piątek, 15 kwietnia 2016

4. Stałem się przywódcą


   Godzina 12:00 a ja siedziałem jedząc śniadanie. Spałem tego dnia bardzo głęboko. Pochłonięty posiłkiem usłyszałem dźwięk telefonu. Zerwałem się na równe nogi, ale to nie ty dzwoniłaś. Westchnąłem głęboko i dopiero po chwili byłem w stanie odebrać połączenie

-Halo?- przełknąłem ślinę i przez chwile nawet przeszło mi przez myśl, żeby się rozłączyć.

-Stary, mamy zajebistą akcje. Magazyn, ten na wybrzeżach miasta ma dzisiaj dostawę sprzętu elektronicznego. Szykuj manatki i spotykamy się o 21 w naszej bazie, trzeba go trochę przeczyścić- zaśmiał się Adrian.
  
Cholera znowu akcja. W tamtej chwili pomyślałem, że gdybyś dowiedziała się wtedy o moim zajęciu, znienawidziłabyś mnie. Kiedy mój ojciec od nas odszedł, nie powiem, zrobiłem się cholernym buntownikiem. Myślałem, że tak zwane "rozbrykane" towarzystwo mi pomoże. No i w pewnym sensie pomogło. Wpadliśmy na pomysł, aby wzbogadzić nasze spotkania o nieco poważniejsze rzeczy. Pewnego dnia sporządziliśmy plan miejscowej perfumeri. Zaplanowaliśmy wszystko bardzo dokładnie, kominiarki, wszystko co było potrzebne, aby nie zostawić po sobie żadnego śladu. Bawiło mnie to, chociaż do samego końca myślałem, że to tylko głupia zabawa. Skończyło się na tym, że obrabiliśmy tą perfumerie. Po tej akcji byłem pełny obawy, miejscowe media trąbiły o bardzo dokładnie zaplanowanym włamaniu, gdyż złodzieje nie zostawili po sobie żadnych śladów. Pomyśleliśmy nawet o spryskaniu wszystkich kamer, dlatego nie było żadnych obciążających nas dowodów. Wciągnęliśmy się w to. Co miesiąc wkraczaliśmy z nową akcją. Raz nawet udało nam się obrabować ciężarówkę w ruchu a kierowca dopiero przy swoim celu zrozientował się, że w jego pojeździe brakuje wyposażenia. Stałem się przywódcą. Dbałem o wszystko, planowałem i zarządzałem każdą akcją. To był nasz sposób zarobku. Pieniędzy było z tego tyle, że nie wiedzieliśmy sami, co z nimi zrobimy.  Wtedy już mi się to znudziło. Nie chodzi o to, że bałem się konsekwencji, potrafiłbym nawet obrabować komisariat policji, tylko nie kręciło mnie to tak samo jak wcześniej.

-Odpadam- stwierdziłem od razu. Na moje słowa nastała chwila ciszy w słuchawce a po niej rozniósł się donośny krzyk, na który byłem zmuszony lekko oddalić telefon od mojego ucha.
-Nie pękaj kurwa. Stary taka akcja może się już nie powtórzyć. Mamy dokładny plan, ale przedstawiamy Ci go w bazie. Pamiętaj 21 i mam Cie tam widzieć!- rozłączył się, no super.

Nie miałem ochoty tego robić. Pomyślałem sobie, że to ostatni raz i kończe z tym na dobre.
Tego dnia spacerowałem po mieście, myślałem o tobie. Dlaczego jesteś taka niedostępna? Byłem ciekaw, czy tylko na mój dotyk reagujesz tak impulsywnie. Chyba nie ma nic złego w tym, gdy objąłbym Cie w tali? Pomyślałem, że przekonam Cie do otwartości i to był mój cel. Teraz tak myślę, to byłem cholernym dupkiem. Interesowało mnie tylko to, co czuje ja sam a twoje uczucia oddalałem daleko od siebie. Moja miłość do Ciebie zaślepiła mnie na tyle, że nie zwróciłem uwagi na to, że ty nic do mnie nie czujesz. A to przecież powinno być u mnie na pierwszym miejscu. Rozmyślałem tak, dopóki na kogoś nie wpadłem.
-Przepraszam- powiedziałem od razu i podniosłem z chodnika notes. Prostując się zobaczyłem te piękne czekoladowe tęczówki.
Uśmiechnęłaś się lekko a ja od razu się przywitałem.

-Masz może ochotę mnie odprowadzić?- ucieszyłem się ogromnie, gdy zadałaś to pytanie. Szliśmy alejkami Barcelony, rozmawiając o wszystkim.
-Przepraszam za wczoraj. Ja po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy. Bardzo się wtedy krępuje- twoje wyznanie bardzo mnie zdziwiło. Taka sytuacja, rozmawiamy, jesteś bardzo otwarta nie wstydzisz się, a gdy tylko Cię dotkne, milczysz. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem, na ogół poznawałem dziewczyny, które działały zupełnie odwrotnie. O Ciebie trzeba było się starać a to była dla mnie nowa sytuacja. Już miałem łapać Cie za rękę, gdy ktoś złapał mnie za ramie.

-Dylan, jak dobrze, że Cie widzę. Masz to co zawsze?- ten głupi gówniarz mógł mi wszystko zniszczyć. Przeprosiłem Cie na chwile i zabrałem go na bok. Rozmawiając z nim widziałem twoją zaskoczoną minę. Spławiłem młodszego znajomego. W sumie nie znałem go, łączyły mnie z nim tylko sprawy "zarobkowe". Wykręciłem Ci się, że to mój kuzyn i pytał o gre na konsole, którą przynosze mu co tydzień. Kiwałaś głową i chyba mi uwierzyłaś. Pożegnałem się z tobą przy twojej bramie i ruszyłem do domu szykować się na moją ostatnią akcje w życiu. 

piątek, 8 kwietnia 2016

3. Nie myśle o niczym innym jak o Tobie

Z gniewem rzuciłem się na łóżko. Byłem tak cholernie zły na samego siebie. Całą noc spędziłem na rozmyślaniu. Cholera, co się ze mną dzieje? Od kiedy Cie zobaczyłem, nie myślę o niczym innym jak o Tobie. Wiedziałem, że muszę Cie przeprosić. Dzwonilem do Ciebie pół następnego dnia, nadaremno. Chociaż było to dla mnie niewyobrażalnie trudne, postanowiłem dać Ci czas. W pracy nudziłem się niemiłosiernie przyglądając się miejscu, w którym spotkaliśmy się przed wczoraj. Po powrocie do domu minąłem mamę, która śpieszyła się na spotkanie. Tak bardzo chciałem jej o Tobie opowiedzieć, ale ona jak zwykle nie miała czasu. Praca ważniejsza od jedynego syna. Leżałem późnym wieczorem, oglądając jakieś ckliwe filmy, aż przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Gdy wziąłem telefon mega się zdziwiłem. Wyświetlił mi się twój numer a ja od razu zerwałem się na równe nogi.

-Elisa, jak dobrze że zadzwoniłaś! - nie kryłem swojego zadowolenia. Niestety, gdy usłyszałem twój głos, zamarłem. Płakałaś a ja przez chwile stałem osłupiały. Rzuciłem szybkie "zaraz u Ciebie będę". Zacząłem zakładać buty w niebywale szybkim tempie. Powiedziałaś, że jesteś na plaży i się rozłączyłaś. Biegłem ile sił w nogach. Zmęczenia dawało się we znaki, ale nie zważałem na to, chciałem zobaczyć Cie całą i zdrową. Zastałem Cie siedzącą w takiej samej pozycji, co wtedy, tylko, że twoja głowa była mocno wtulona w kolana. Podbiegłem do Ciebie i bez zastanowienia mocno Cie przytuliłem. Nie odzywałem się, czekałem, aż będziesz gotowa powiedzieć co się stało.

-Przepraszam- powiedziałaś cicho i mocno się we mnie wtuliłaś. Popieściłem twoje włosy na znak, że wszytko jest w porządku. Siedzieliśmy tak dłuższą chwile.

-Zawsze z mamą chodziłam wieczorami na spacery. Siadałyśmy na brzegu morza i siedzieliśmy w ciszy. Rozumiałyśmy się bez słów. Była najważniejszą osobą w moim życiu. Pewnego razu wyszłyśmy na spacer. Wybiegłam na ulice. Pamiętam tylko mocne odepchnięcie i trzask. Wstałam i zobaczyłam moją mamę całą zakrwawioną. Oddała za mnie życie, to ja powinnam zginąć, ten samochód powinien uderzyć we mnie! - pamiętam tą wypowiedź bardzo dokładnie. Zaczęłaś wtedy tak gorzko płakać. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie odzywałem się. Balem się, że powiem coś nie tak. Złapałem Cie w tali w celu przysunięcia do siebie, ale ty drgnęłaś tylko i się odsunęłaś. Znowu ta straszliwa czułość na dotyk. Tak bardzo chciałem wiedzieć czym jest spowodowana, ale widziałem, że nie chcesz o tym rozmawiać.

-Nie jestem gotowa- rzucilaś cicho nawet na mnie nie patrząc

-Na co? Na dotyk? -zapytałem z lekkim wyrzutem w głosie, ale widząc twój zawiedziony wzrok od razu tego pożałowałem -przepraszam- powiedziałem cicho.

-W porządku- zapewniłaś, ale wcale tak nie było. Nic nie było w porządku, wszystko kurwa niszcze. Gdy Ci to powiedziałem pogładziłaś mnie po ramieniu a mi od razu zrobiło się lepiej. Patrzyliśmy sobie przez chwile w oczy, dopóki nie spuściłaś wzroku a ja musiałem podnieść twój podbródek aby ponownie zobaczyć twoje piękne oczy.

-Tak bardzo chce Cie pocałować. Wiem, ze nie jesteś gotowa, dlatego nie zrobię nic poza twoją wolą. Gdy się jednak zdecydujesz, daj mi jakiś znak- powiedziałem a ty tylko przytaknęłaś i ponownie się we mnie wtuliłaś.
Gdy odprowadzałem Cie do domu powiedziałaś, że bardzo tęsknisz za swoją mamą. Poprosiłem Cie, abyś się nie zadręczała. Pokiwałaś głową ze złami w oczach. Serce mi pękało gdy widziałem Cie w takim stanie. Było mi cholernie źle, że nie mogę Cie pocałować. Pragnąłem tego najbardziej na świecie, ale dla Ciebie byłem w stanie poczekać nawet wieczność. Gdy staliśmy przy twoim domu podziękowałaś mi i przeprosiłaś za "stracony czas". Złapałem Cie delikatnie za ręce i poczułem równocześnie, że całe twoje ciało przeszedł dreszcz. Zbliżyłem się do Ciebie i pogładziłem twój policzek, na którym pojawiła się gęsia skórka. Spojrzałaś na mnie ze wstydem w oczach a ja się tylko uśmiechnąłem.

-Muszę iść- rzuciłaś cicho i schyliłaś głowę w dół. Podniosłem twój podbródek, aby nasze oczy ponownie się spotkały. Złożyłem na twoim policzku delikatny pocałunek a twoje całe ciało się spięło. Kurde, czy ja robie coś źle? Pożegnałaś się i weszłaś do domu a ja przez chwile stałem pogrążony w myślach. Jaki może być powód takiego strachu przed dotykiem. Nie rozumiałem tego, albo wcale nie chciałem zrozumieć...

piątek, 1 kwietnia 2016

2. Całą noc o Tobie śniłem

Całą noc o tobie śniłem. Od rana trzymałem w dłoni telefon z wystukanym twoim numerem telefonu. Zadzwoniłem, ale...nie odebrałaś. Ponownie to zrobiłem...to samo. Przestraszyłem się. Pomyślałem, że masz mi za złe wczorajsze pytanie o twoją mamę. Bałem się, że nie chcesz ze mną rozmawiać a tego bym nie zniósł. Zerwłałem się na równe nogi i pobiegłem pod twój dom. Znajdował się może z dziesięć budynków od mojego, ale i tak tempo mojego biegu przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Gdy byłem już na miejscu zawahałem się, ale chęć ujrzenia Cię chodź na chwilę była silniejsza od jakiejkolwiek niepewności. Zapukałem do drzwi, ale zamiast Ciebie ujrzałem w nich chłopaka, może trochę starszego od Ciebie.
-Dzień dobry, jest Elisa?- zapytałem a chłopak uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka. Twój brat od początku zrobił na mnie wrażenie, był taki miły w odróżnieniu od tych dupków po 20, którzy uważają się za pępek świata. Powiedział, że leżysz w łóżku z bólem głowy. Po naszym spotkaniu udałaś się na imprezę. Zabolało mnie to, że zrezygnowałaś z naszego spotkania z takiego powodu, ale spróbowałem zrozumieć, byłem w końcu dla Ciebie obcy. David zaprowadził mnie pod drzwi twojego pokoju i puścił mi oczko, aby dodać mi odwagi. Zapukałem i usłyszałem twój zachrypnięty głos. Delikatnie otworzyłem drzwi a ty byłaś na początku zdziwiona na mój widok, ale po chwili uśmiechnęłaś się i powiedziałaś, żebym usiadł. Tak też zrobiłem. Przeprosiłaś mnie za swojego brata, powiedziałaś, że nie jest przyzwyczajony obecnością mężczyzny obok twojej osoby. Zdziwiłem się, byłaś przecież tak piękną kobietą. Na pytanie czy miałaś kiedyś chłopaka, zaprzeczyłaś nieśmiało kręceniem głową. Uśmiechnąłem się w duchu na myśl, że mógłbym być "tym pierwszym". Rozmawialiśmy bez przerwy godzinę. Rozmowa sama nam się kleiła, tak jakby tematy nigdy miały się nie skończyć. Gdy na chwile zapanowała cisza, od razu ją zakłucałaś, tak jakbyś bała się, że w tej ciszy stałoby się coś okropnego.
Moje rozczarowanie było ogromne, gdy wybiła godzina 12, a ja niedługo miałem zmianę w budce. Zasmuciłaś się wtedy, ale zaprosiłaś mnie na kolacje, na którą bez wahania się zgodziłem. Spędzanie czasu w twojej obecności było dla mnie przyjemnością.
W pracy spędziłem 3 godziny. Moim szefem był mój serdeczny kolega. Gdy opowiedziałem mu o tobie, o tej wspaniałej kobiecie, która sprawiła, że moje serce zaczęło bić szybciej, pogonił mnie do domu. Nakazał mi pójść do sklepu, kupić jakieś wino. Pierwsze wrażenie przecież jest zawsze najważniejsze. W drodze powrotnej wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni i kupiłem największy bukiet róż, jaki był tam dostępny. W domu jak zwykle większość czasu spędziłem przy wybieraniu odpowiedniej odzieży, układaniu włosów. Chciałem wyglądać idealne, chociaż doskonale wiedziałem, że taki nie jestem. Wylałem na siebie już drugą butelkę pefrum w ciągu dwóch dni.
Stojąc pod drzwiami twojego domu, jeszcze poprawiłem włosy. W jednej ręce trzymałem bukiet czerwonych róż, a w drugiej najdroższe wino jakie znalazłem w sklepie. Zapukałem a już po chwili zobaczyłem...Ciebie. Wyglądałaś przepięknie. Miałaś na sobie czarną sukienkę, którą dopełniał lekki makijaż. Uśmiechnęłaś się serdecznie a ja nie mogłem oderwać od Ciebie oczu. Przywitałaś się słodko a ja wręczyłem Ci bukiet. Byłaś zaskoczona moim gestem a ja odniosłem wrażenie, że wszelkie romantyczne gesty są Ci obce. Albo po prostu potrafiłaś to docenić. Przedstawiłaś mnie swojemu tacie i razem z nim i z twoim bratem zasiedliśmy do stołu. Świetnie się dogadywałem z twoim ojcem. Był taki czuły i w żadnym stopniu nie przypominał mojego. Wszyscy byli tacy radośni a ja patrzyłem na Was z zazdrością. Po kolacji pomogłem Ci pozmywać, chociaż uparcie twierdziłaś, że nie jest to konieczne. Później zapytałaś, czy mam ochotę na spacer a ja skakałem w duchu, że nareszcie będziemy sami. W drodze opowiadałem Ci o mojej rodzinie, o mojej mamie, która cały swój czas spędza w pracy i o ojcu, z którym nie utrzymuje kontaktu. Zostawił mnie i moją mamę, gdy miałem 15 lat. Odszedł do kochanki, teraz ma nową rodzinę. Mimo, że próbował się ze mną kontaktować, ja nie chciałem. Zasmuciłaś się. Złapałem Cię za rękę a ty tylko się uśmiechnęłaś, zaciskając swoją dłoń w mojej. Było mi przyjemnie czując twój dotyk. Zatrzymałem Cię łapiąc jedną ręką twoją talie i poczułem jak po twoim ciele przeszedł dreszcz. Nie rozumiałem, dlaczego każdy mój dotyk powodował, że się spinałaś. Myślałem, że powodem tego był brak kiedykolwiek chłopaka...nie wiedziałem wtedy, jak bardzo się myliłem. Patrzyłem Ci się w oczy i zacząłem zbiżać nasze wargi. Marzyłem, żeby je poczuć. Ty najwidoczniej nie, bo w ostatniej chwili odkręciłaś głowę. Zrobiło mi się tak cholernie przykro. Przeprosiłem Cię. Ty pokiwałaś tylko głową i odeszłaś. Było mi tak wstyd, że nie mogłem się z tym wstrzymać. Złapałem się za głowę i z gniewem kopnąłem najbliższy stojący kosz, aby wyładować swoją złość na samego siebie.

poniedziałek, 28 marca 2016

1. Na zawsze zagościłaś w moim sercu

Droga Eliso!

Nie do końca sam wiem, od czego zacząć. Chyba najważniejsze jest to jak tęsknota za tobą prześladuje mnie na każdym kroku, a przecież minęło już tyle lat. Tak bardzo mi Ciebie brakuje. 
Pamiętam dokładnie, jak by to było wczoraj. Zobaczyłem Cie, taką słodką. Siedziałaś na plaży z przyjaciółmi i śmiałaś się. Twój uśmiech uderzył we mnie niczym piorun, od razu wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Przyglądałem się twoim delikatnym ruchom i każdy robił na mnie niewyobrażalne wrażenie. Gdy uniosłaś się z koca stając na gorącym od słońca piasku, okropnie się ucieszyłem. Zobaczyłem, że powoli zbliżasz się do budki, w której pracowałem. 
-Dzień dobry, poprosze wodę- mimo, że nie powiedziałaś nic nadzwyczajnego, to twój ton głosu, twoje piękne czekoladowe tęczówki i twój piękny uśmiech podziałał na mnie kojąco. Nogi się pode mną ugieły. Widząc, że zauważyłaś moją fascynacje twoją osobą, uśmiechnęłaś się jeszcze bardziej a ja lekko oprzytomniałem.
-Ta...tak, już podaje- tylko tyle byłem w stanie z siebie wydukać. Odkręciłem się i skarciłem się w myślach. Sięgnąłem po butelkę i moja drżąca ręka wysunęła się w twoją stronę. Podziękowałaś słodko a ja nie mogłem oderwać od Ciebie oczu. Sam nie wierzyłem, co się ze mną dzieje. Nie kontrolowałem w tej chwili mojego ciała, myśli, niczego. Od samego początku, od pierwszego wejrzenia tak na mnie podziałałaś. Oparłem się o blat i pod swoim łokciem poczułem monety. Spojrzałem na nie a pod nimi zauważyłem karteczkę. Niepewnie wziąłem ją do ręki a to co na niej przeczytałem przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Widniał na niej twój numer telefonu z dopiskiem ,,zadzwoń, jeżeli chciałbyś się jeszcze kiedyś na mnie pogapić". Spojrzałem w stronę, gdzie pierwszy raz zobaczyłem Cie z przyjaciółmi, nie było Cię tam. Ponownie skarciłem się w myślach. Widziałaś od samego początku, że Ci się przyglądałem a ja byłem w takim amoku, że nie zwróciłem na to uwagi. Byłem pod wrażeniem twojej urody, ciała, poruszania się, wszystkiego. Trzymałem karteczkę napisaną przez Ciebie i ten właśnie fakt sprawił, że jej zapach był inny, piękny. Przy tobie wszystko było piękne. Cały dalszy dzień myślałem o tobie. Zadawałem sobie mnóstwo pytań. Dlaczego nie przedstawiłem się? Dlaczego podziałałaś na mnie, jak nikt inny? Z góry jestem bardzo otwartym człowiekiem a przy tobie zwykłe "hej, jak masz na imię?" było czymś cholernie trudnym. Oślepił mnie twój blask, to było pewne. Wieczorem tego samego dnia siedziałem z karteczką przed oczami. Chciałem zadzwonić, ale myślałem, że mnie wyśmiejesz, że wypomnisz mi, że to ty musiałaś zrobić ten "pierwszy krok". Byłem przepełniony niepewnością, ale pragnąłem Cie jeszcze raz zobaczyć. Jednym ruchem wziąłem do ręki telefon i wystukałem twój numer. Usłyszałem sygnał, dwa, trzy a po nim ten słodki, niewinny głosik.
-Słucham?- skamieniałem na tyle, że musiałaś się jeszcze raz powtórzyć, aby coś we mnie pękło. Opowiedziałem o sytuacji z plaży i poprosiłem o spotkanie. Po tej prośbie zamknąłem na chwile oczy i czekałem na twoją odpowiedź. Byłem zdziwiony, ale cholernie szczęśliwy, gdy powiedziałaś, żebym przyszedł za godzinę na plaże, dokładnie w te samo miejsce, gdzie zobaczyłem Cie po raz pierwszy. W duchu skakałem z radości, ale próbowałem zachować zimną krew. Odpowiedziałem, że z miłą chęcią Cię ponownie zobacze. Prawda była taka, że marzyłem o spotkaniu z tobą, chociaż głupio by wyszło, gdybym na twoją propozycje zareagował niekontrolowanym wybuchem radości. Porządnie przebuszowałem moją szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Zanim wyszłem wylałem na siebie chyba całe perfumy. Miałem blisko, więc udałem się na piechotę i ulżyło mi, że nie jest gorąco i po drodze nie spoce się jak świnia. Myślałem wtedy o tobie. Czułem motylki w brzuchu na myśl o samym spotkaniu i że na zawsze zagościłaś w moim sercu. Idąc pogrążony w myślach nawet nie zauważyłem, kiedy stałem na plaży. Mój wzrok zaczął od razu szukać na niej twojej osoby. W końcu znalazł. Siedziałaś na brzegu morza, a twoje ręce oplatały twoje nogi. Wpatrywałaś się w głębie wód. Wziąłem głęboki oddech i powoli zbliżałem się w twoim kierunku. Usiadłem obok Ciebie a ty od razu się przywitałaś. Okazało się, że nie potrzebnie się stresowałem. Byłaś taka radosna i otwarta. Rozmiawiało mi się z tobą z taką lekkością. Dowiedziałem się o tobie dużo rzeczy. Przyjechałaś tu na wakacje z ojcem i starszym bratem. Opowiadałaś, pod jak ogromnym wrażeniem jesteś urokami Barcelony. Powiedziałaś, że to najpiękniejsze miejsce jakie widziałaś. Nie dziwiłem się. Wyluzowałem się przy tobie. Okazało się nawet, że oboje mamy po 17 lat. Lubiłaś opowiadać o sobie, ale gdy zapytałem o twoją mamę, zamilkłaś. Zrobiło mi się głupio, czy ja nie potrafię trzymać języka za zębami? Przeprosiłem Cię od razu, gdy zauważyłem, że posmutniałaś. Powiedziałaś, że nic się nie stało i że musisz już iść do domu. Tłumaczyłaś, że tata będzie się martwił, ale ja doskonale wiedziałem, że to przeze mnie. Odprowadziłem Cie do domu. Okazało się, że tymczasowo mieszkałaś przy tej samej ulicy co ja. Ucieszyłem się, bo miałem wymówkę, alby na Ciebie niechcący wpadać. Podziękowałaś za ten wieczór a ja byłem pewny, że to ja powinienem Ci dziękować. Nagle wdarła się we mnie taka odwaga, że sam się sobie dziwiłem. Podeszłem do Ciebie i złapałem Twoje ciepłe ręce. Przyglądałaś się naszym złączonym dłoniom i lekko się uśmiechnęłaś. Wtedy przez moje ciało przeszło ciepło. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam na pierwszym rozdziale nowego opowiadania! Mam nadzieje, że zostanie tak samo ciepło przyjęte jak te o Neymarze! :)