poniedziałek, 28 marca 2016

1. Na zawsze zagościłaś w moim sercu

Droga Eliso!

Nie do końca sam wiem, od czego zacząć. Chyba najważniejsze jest to jak tęsknota za tobą prześladuje mnie na każdym kroku, a przecież minęło już tyle lat. Tak bardzo mi Ciebie brakuje. 
Pamiętam dokładnie, jak by to było wczoraj. Zobaczyłem Cie, taką słodką. Siedziałaś na plaży z przyjaciółmi i śmiałaś się. Twój uśmiech uderzył we mnie niczym piorun, od razu wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Przyglądałem się twoim delikatnym ruchom i każdy robił na mnie niewyobrażalne wrażenie. Gdy uniosłaś się z koca stając na gorącym od słońca piasku, okropnie się ucieszyłem. Zobaczyłem, że powoli zbliżasz się do budki, w której pracowałem. 
-Dzień dobry, poprosze wodę- mimo, że nie powiedziałaś nic nadzwyczajnego, to twój ton głosu, twoje piękne czekoladowe tęczówki i twój piękny uśmiech podziałał na mnie kojąco. Nogi się pode mną ugieły. Widząc, że zauważyłaś moją fascynacje twoją osobą, uśmiechnęłaś się jeszcze bardziej a ja lekko oprzytomniałem.
-Ta...tak, już podaje- tylko tyle byłem w stanie z siebie wydukać. Odkręciłem się i skarciłem się w myślach. Sięgnąłem po butelkę i moja drżąca ręka wysunęła się w twoją stronę. Podziękowałaś słodko a ja nie mogłem oderwać od Ciebie oczu. Sam nie wierzyłem, co się ze mną dzieje. Nie kontrolowałem w tej chwili mojego ciała, myśli, niczego. Od samego początku, od pierwszego wejrzenia tak na mnie podziałałaś. Oparłem się o blat i pod swoim łokciem poczułem monety. Spojrzałem na nie a pod nimi zauważyłem karteczkę. Niepewnie wziąłem ją do ręki a to co na niej przeczytałem przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Widniał na niej twój numer telefonu z dopiskiem ,,zadzwoń, jeżeli chciałbyś się jeszcze kiedyś na mnie pogapić". Spojrzałem w stronę, gdzie pierwszy raz zobaczyłem Cie z przyjaciółmi, nie było Cię tam. Ponownie skarciłem się w myślach. Widziałaś od samego początku, że Ci się przyglądałem a ja byłem w takim amoku, że nie zwróciłem na to uwagi. Byłem pod wrażeniem twojej urody, ciała, poruszania się, wszystkiego. Trzymałem karteczkę napisaną przez Ciebie i ten właśnie fakt sprawił, że jej zapach był inny, piękny. Przy tobie wszystko było piękne. Cały dalszy dzień myślałem o tobie. Zadawałem sobie mnóstwo pytań. Dlaczego nie przedstawiłem się? Dlaczego podziałałaś na mnie, jak nikt inny? Z góry jestem bardzo otwartym człowiekiem a przy tobie zwykłe "hej, jak masz na imię?" było czymś cholernie trudnym. Oślepił mnie twój blask, to było pewne. Wieczorem tego samego dnia siedziałem z karteczką przed oczami. Chciałem zadzwonić, ale myślałem, że mnie wyśmiejesz, że wypomnisz mi, że to ty musiałaś zrobić ten "pierwszy krok". Byłem przepełniony niepewnością, ale pragnąłem Cie jeszcze raz zobaczyć. Jednym ruchem wziąłem do ręki telefon i wystukałem twój numer. Usłyszałem sygnał, dwa, trzy a po nim ten słodki, niewinny głosik.
-Słucham?- skamieniałem na tyle, że musiałaś się jeszcze raz powtórzyć, aby coś we mnie pękło. Opowiedziałem o sytuacji z plaży i poprosiłem o spotkanie. Po tej prośbie zamknąłem na chwile oczy i czekałem na twoją odpowiedź. Byłem zdziwiony, ale cholernie szczęśliwy, gdy powiedziałaś, żebym przyszedł za godzinę na plaże, dokładnie w te samo miejsce, gdzie zobaczyłem Cie po raz pierwszy. W duchu skakałem z radości, ale próbowałem zachować zimną krew. Odpowiedziałem, że z miłą chęcią Cię ponownie zobacze. Prawda była taka, że marzyłem o spotkaniu z tobą, chociaż głupio by wyszło, gdybym na twoją propozycje zareagował niekontrolowanym wybuchem radości. Porządnie przebuszowałem moją szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Zanim wyszłem wylałem na siebie chyba całe perfumy. Miałem blisko, więc udałem się na piechotę i ulżyło mi, że nie jest gorąco i po drodze nie spoce się jak świnia. Myślałem wtedy o tobie. Czułem motylki w brzuchu na myśl o samym spotkaniu i że na zawsze zagościłaś w moim sercu. Idąc pogrążony w myślach nawet nie zauważyłem, kiedy stałem na plaży. Mój wzrok zaczął od razu szukać na niej twojej osoby. W końcu znalazł. Siedziałaś na brzegu morza, a twoje ręce oplatały twoje nogi. Wpatrywałaś się w głębie wód. Wziąłem głęboki oddech i powoli zbliżałem się w twoim kierunku. Usiadłem obok Ciebie a ty od razu się przywitałaś. Okazało się, że nie potrzebnie się stresowałem. Byłaś taka radosna i otwarta. Rozmiawiało mi się z tobą z taką lekkością. Dowiedziałem się o tobie dużo rzeczy. Przyjechałaś tu na wakacje z ojcem i starszym bratem. Opowiadałaś, pod jak ogromnym wrażeniem jesteś urokami Barcelony. Powiedziałaś, że to najpiękniejsze miejsce jakie widziałaś. Nie dziwiłem się. Wyluzowałem się przy tobie. Okazało się nawet, że oboje mamy po 17 lat. Lubiłaś opowiadać o sobie, ale gdy zapytałem o twoją mamę, zamilkłaś. Zrobiło mi się głupio, czy ja nie potrafię trzymać języka za zębami? Przeprosiłem Cię od razu, gdy zauważyłem, że posmutniałaś. Powiedziałaś, że nic się nie stało i że musisz już iść do domu. Tłumaczyłaś, że tata będzie się martwił, ale ja doskonale wiedziałem, że to przeze mnie. Odprowadziłem Cie do domu. Okazało się, że tymczasowo mieszkałaś przy tej samej ulicy co ja. Ucieszyłem się, bo miałem wymówkę, alby na Ciebie niechcący wpadać. Podziękowałaś za ten wieczór a ja byłem pewny, że to ja powinienem Ci dziękować. Nagle wdarła się we mnie taka odwaga, że sam się sobie dziwiłem. Podeszłem do Ciebie i złapałem Twoje ciepłe ręce. Przyglądałaś się naszym złączonym dłoniom i lekko się uśmiechnęłaś. Wtedy przez moje ciało przeszło ciepło. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam na pierwszym rozdziale nowego opowiadania! Mam nadzieje, że zostanie tak samo ciepło przyjęte jak te o Neymarze! :)